2016-09-07

Góry Stołowe

Witajcie,

Wlazłam na Bloggera w końcu i za głowę się chwyciłam widząc datę ostatniego posta. Shame on me! Jakiś ten ostatni czas rozlazły taki...
Jesień ciągnie równym krokiem, a ja zabrałam się za pisanie o urlopie dopiero...

Udało się wyskoczyć w końcu na urlop w góry. Wybór padł na Góry Stołowe, które sobie Pańcia sto lat obiecywała, ale nigdy nie było po drodze. Oczywiście w grę wchodził tylko urlop z psami. Ze względów logistycznych Zara urlopowała się w psim hotelu, co suma summarum chyba się jej podobało, a i klepki w główce się trochę nastawiły po obcowaniu z większa ilością psów i ludzi. Taurus i Sensi pojechały z nami.

Zakwaterowanie

Na bazę wypadową wybraliśmy Szczytną - za względu na lokalizację i ceny.
Ze względu na psy rozważaliśmy tylko domki, pokoje nie wchodziły w grę. Tak trafiliśmy do domków letniskowych na Zamkowej, prowadzonych przez Pana Andrzeja. Wybraliśmy tą ofertę z kilku powodów. Przede wszystkim nie jest to duży ośrodek - tylko 2 domki na działce, więc psy nie będą nikomu bardzo przeszkadzać, a my nie będziemy mieć problemu z puszczaniem ich luzem. Domki zlokalizowane są z dala od "centrum", w bezpośrednim sąsiedztwie lasu, co znacznie ułatwia spacery i okazało się zbawienne w bardzo upalne dni. Teren jest ogrodzony, więc Sensi wędrowniczka miała ograniczone możliwości. Pan Andrzej jest właścicielem goldena i miłośnikiem psów, więc bardzo szybko wkupił się w łaski Taurusa :)
Jedynymi minusami są: kibelek na zewnątrz - osobny domek z prysznicem, wc i zlewem - oraz znikoma ilość wyposażenia w kuchni (brakuje kubków, talerzy itp). To szybko nadrobiliśmy w pobliskiej Biedronce i kupiliśmy jednorazówki oraz talerze plastikowe na wagę ;)
W zasadzie przez cały tydzień byliśmy tam sami. Dopiero na weekend dołączyli lokatorzy do domku obok. Myślę, że możemy z czystym sumieniem tą lokalizację polecić i być może jeszcze tam wrócimy.


Wycieczki

Nic nie było w tym temacie przypadkowe. Prawie...
Zaplanowany mieliśmy każdy dzień, adekwatnie do pogody, którą namiętnie Pańcia sprawdzała już na tydzień przed wyjazdem. Każda opcja zaplanowana była tak, żeby w razie czego można było ją przenieść na inny dzień lub zmodyfikować.

Dzień 1 - Skalne Grzyby Mapa trasy i Szczeliniec Mapa trasy

Dwie krótsze trasy. Pierwotnie plan był na obejście obydwu na pieszo jako jednej, całodniowej wycieczki. Po przestudiowaniu trasy (spora część wzdłuż asfaltowej drogi), przeliczeniu czasu i wzięciu pod uwagę pogody, zapadła decyzja o rozłożeniu wycieczki na części.

 



 

Zarówno na Skalne Grzyby, jak i Szczeliniec śmiało możecie zabrać psiaki. Trasa na te pierwsze nie jest specjalnie wymagająca i każdy psiak powinien dać sobie spokojnie radę. Idzie się głównie lasem, jest kilka niezbyt stromych podejść. O ile bardzo pamięć nie myli jest jedno, na którym można się lekko spocić.
Szczeliniec jest już nieco bardziej wymagający. Co prawda Sensi poradziła sobie rewelacyjnie i była całą wycieczką zachwycona, ale warto się zastanowić, czy nasz psiak da radę. Trasa usłana jest kamykami, kamulcami, głazami. Bywa stromo i ślisko i wąsko, więc jak to się mówi... Mierz siły na zamiary.
Druga, nie mniej ważna sprawa, to ilość ludzi na trasie zwiedzania. Można bezbłędnie przewidzieć, że w sezonie, przy pięknej pogodzie zwiedzających będzie, jak na promocji w supermarkecie. Nie każdy pies musi lubić takie warunki. Nam udało się trafić na mniejsze oblężenie, ale trzeba zaznaczyć, że byliśmy przed sezonem szkolnych wakacji (a i tak utkneliśmy lekko za wycieczką). W tym dniu również pogoda pomogła nam uniknać tłumu.







Garść informacji i porad praktycznych:

  • Obie trasy leżą na terenie Parku Narodowego - psy powinny być na smyczy i w kagańcu, jeśli to konieczne.
  • Na trasy do Skalnych Grzybów wejdziecie za darmo, w Batorówku znajdziecie wydzielony parking bezpłatny, gdzie spokojnie można zostawić auto.
  • Wybierając się na Skalne Grzyby warto zabrać wodę dla psiaka. Niedaleko parkingu jest strumień, ale dalej może być problem - szczególnie podczas upałów.
  • W okolicy brak sklepów, sklepików, kibelków itp. Zakodować i zabrać, co trzeba ;)
  • Jeśli komuś wpadnie go głowy jechać przez Kręgielny Trakt autem, to radzimy dać sobie spokój i skoczyć na około do Szczelińca. Droga jest tak dziurawa, że aż boli i nie wygląda, żeby miało się to szybko zmienić. 
  • Szczeliniec, ach Szczeliniec... ZABRAĆ GOTÓWKĘ!!! Bankomatu brak, płatności kartą brak. I to nie tylko przy kasach, ale również w restauracjach itd. Z prostej przyczyny - tak słaby net albo jego brak. Inaczej skończycie podobnie do nas i będziecie musieli dylać do najbliższego "miastka" do bankomatu = 30 min stracone.
  • Wejście na Szczeliniec 8zł/osobę dorosłą, psiak za free.
  • Zabrać woreczki na psie pakunki ;)
  • Psiaka i siebie pilnować - realne ryzyko upadku z dużej wysokości.

Dzień 2 - Jaskinia Niedźwiedzia w Kletnie + zamek w Szczytnej

Nie ma się co tutaj rozpisywać zbytnio.
Jaskinię Niedżwiedzią polecamy odwiedzić, ale na bank nas tam z psami nie wpuszczą. Jeśli wybieramy się większa grupą i ktoś może z psiakami poczekać, to warto rozważyć taką opcję i zwiedzać "na dwa razy". Szlak pod jaskinię jest świetną bazą wypadową na Śnieżnik. Bardzo żałujemy, że nie mieliśmy takiej alternatywy. Świetną sprawą byłoby rozwiązanie z czeskiej SkyWalk - o czym w następnym poście.

Wszystkie niezbędne informacje znajdziecie na stronie jaskini: http://jaskinianiedzwiedzia.pl/

Warto wcześniej sprawdzić i zarezerwować terminy i godzinę wejścia, żeby nie być zaskoczonym przy kasie. Ilość wejść jest ograniczona ilościowo i czasowo.
Ceny biletów różnią się w zależności od miesiąca, więc odsyłamy na stronę internetową.
Nie wolno robić zdjęć i filmować. Chyba, że w kasie uiścicie stosowną opłatę ;) Wtedy można prawie wszystko.

My na zwiedzanie Jaskini Niedźwiedziej wybraliśmy godziny popołudniowe. Tym samym dzień zaczęliśmy od leniwego poranka i kawy na świeżym powietrzu, żeby zaraz potem wybrać się na spacer do zamku. Zabraliśmy ze sobą Sensi i Taurusa. Nasz domek znajdował się przy ulicy Zamkowej :D, więc nie trudno domyślić się, że wycieczka stulecia to nie była. I faktycznie, zamek mieliśmy dosłownie "nad głowami". Wystarczyło tylną furtką wyjść do lasu i po paru krokach byliśmy na ścieżce prowadzącej do zamku.

Zamek Leśna – zamek w Sudetach Środkowych w południowej części Gór Stołowych w pobliżu wzniesienia Szczytnik w województwie dolnośląskim.
Zamek został wkomponowany w skały na krawędzi skalnej nad Szczytną, na Szczytniku (589 m n.p.m.), najwyższej kulminacji niewielkiego płaskiego stoliwa, stanowiącego południowo-wschodni skraj Gór Stołowych, i podciętego malowniczymi urwiskami skalnymi z Orlimi Skałkami od strony południowo-zachodniej. Przy zamku znajduje się punkt widokowy, skąd roztacza się panorama na Obniżenie Dusznickie, gdzie położona jest Szczytna. W pobliżu zamku znajduje się kamienna droga krzyżowa wyróżniająca się oryginalnymi płaskorzeźbami z piaskowca osadzonymi w naturalnych skałach.
Zamek reprezentuje styl neogotycki, zbudowany na wzór średniowiecznego zamku obronnego. Jest to czworoboczna, trzykondygnacyjna budowla zbudowana na planie prostokąta z czterema narożnymi wieżami. Posiada jedną wieżę w kształcie cylindra pozostałe są – czworoboczne. Zamek otacza sucha fosa oraz mur obronny, na którym w przeszłości stały armaty. We wnętrzu znajduje się sala rycerska, oraz kaplica MB Królowej Pokoju z unikalnym zabytkiem jakim są rury wykonane ze stopu spiżowego, pełniącymi rolę dzwonka. Chociaż zamek wiernie odzwierciedla budowlę o średniowiecznej architekturze, to jednak wybudowany został niedawno, bo w latach 30. XIX wieku.


Zamek, czy raczej pałac nie jest dostępny dla zwiedzających. Aktualnie znajduje się w nim ośrodek dla ludzi upośledzonych umysłowo. Można jednak przejść otwartą ścieżką przy bocznym skrzydle zamku oraz wejść na punkt widokowy na skałach, z którego widać rozległą panoramę tzw. Obniżenia Dusznickiego.



W kolejnym wpisie pokażemy Wam czeskie sklane miasto - Ardspach.

0 komentarze:

Prześlij komentarz