Taka maniunia byłam

To niesamowite, jak to nasze futro szybko rośnie!

Schronisko w Jastrzębiu-Zdroju

Znajdź nas na Facebooku. Cudowne psy czekają na dom!

Znajdź nas na Facebooku

Pełną gelerię fotek i aktualne aktualności znajdziecie na Facebooku!

Stowarzyszenie Boksery Niczyje

Zapraszamy do Naszych Przyjaciół - pomogli Olimpowi, Zarze, Tysonowi.

Bullterrier Tyson szuka domu

Najlepszy dom poszukiwany :).

2014-12-02

Życie z psem mordercą...

Witajcie.

Tak mnie ostatnio wzięło na refleksję... głównie z powodu Zary - naszej tymczasowiczki. Z powodu powracającej tęsknoty za Olimpem itd., itp.

"Psów morderców" przewinęło się przez dom kilka, z kilkoma się miało do czynienia mniej lub bardziej.

Olimp, Barry, Tyson, Odyn, Tequila, Zara... Każdy inny, każdy nauczył czego innego...
Olimp, Odyn i Tequila szczęśliwie znalazły domy. Barry, Tyson i Zara nie miały na razie szczęścia.

Od Olimpa wszystko się zaczęło...
Znaczy zaczęło się wszystko od Sensi oczywiście ;) Mój pierwszy, prywatny morderca ;)
Olimp był pierwszym tymczasem. Pięknym Red Nose'em, który niezaprzeczalnie budził respekt u każdego. Wielkie psisko o ogromnym serduchu, urodzony sportowiec.



Olimp jest psem posłusznym i stabilnym. Ale nie do końca różowo z nim było. Jest nieufny wobec obcych i nie toleruje psów oraz wybiórczo suki (z większością nie ma problemu, ale musi obwąchać najpierw). Był psem, którego wszyscy się bali, a chyba mieli do tego najmniej powodów.
Olimp znalazł dom we Wrocławiu.

Odyn był tylko kilka dni - młode psisko, które dało zdrowo popalić. W pobliżu suki był nie do opanowania. Chciał koniecznie przedłużyć gatunek i był w tym niezmiernie upierdliwy :)


Poprzedni właściciel nie bardzo wysilił sie, żeby czegoś go nauczyć. Był absorbujący, zabawny i pozytywnie nastawiony do ludzi. Z psami bywało różnie, ale uległe psiaki tolerował.
Odyn mieszka teraz nad morzem.


W tym samym czasie u Oli pojawiła się Tequila. Sunia odebrana właścicielowi. Też niezłe ziółko. Niby wszystko fajnie, ale tez nie dała sobie w kaszę dmuchać i kilkukrotnie zaliczyła spinkę z Sensi, Odynem czy Korbą od Oli.
Tequila mieszka w Bielsku albo Wiśle (nie jestem pewna).



Barry... ach Barry...
Pies zagadka od samego początku. Przyprowadzony do schronu przez właścicieli. Z alergią, podejrzeniem głuchoty, niczego nie nauczony. Udało się go wyciągnąć ze schronu w ostatniej chwili i umieścić w domu tymczasowym u Oli.
Doszedł chłopak do siebie, złapał sportowego bakcyla i z nieokiełznanego wariata Ola wyczarowała ogarniętego psiaka, który jest w stanie dogadać się z ludźmi i psami.
Barry przebywa w DT w Bytomiu.



Tyson - przypadek ciężki, ale nie beznadziejny.
Wyciągnięty z tego samego schronu, co Olimp. Oddany przez właścicieli z powodu agresji. Pies, którego zęby poczułam na własnej skórze. Pies, który nauczył mnie rozwagi i myślenia o własnym bezpieczeństwie. Nie litość i nie biedny piesek jest najważniejszy. Jeśli chcesz psu pomóc, najpierw musisz mieć pewność, że jesteś bezpieczny i wiesz co robisz. Nie tylko ze względu na siebie, ale również ze względu na psa! Przez Twoją lekkomyślność, to psu może stać się krzywda. Przez błędy człowieka, to pies może ponieść najwyższą karę.


Tyson przebywa w Jaworznie w hotelu, gdzie zmienił się w psa zrównoważonego, znającego swoje miejsce. Jest jednak psem, który wymaga ogromnej determinacji, wiedzy i konsekwencji w prowadzeniu.


Zara - błękitna zołza.
Miała być na chwilę, miała szybko znaleźć dom. Taki fajny pies przecież nie będzie czekać długo. Nie było z nią problemów. Z Sensi dogadała się od razu. Tylko bała się obcych ludzi i nowych sytuacji. Na 100% była kiedyś bita. W domu anioł. No więc, co jest nie tak? No pokazała rogi dopiero po jakimś czasie. W domu anioł, na spacerze diabeł.



Zara jest u mnie do tej pory (jakieś 7 miesięcy) i do tej pory sprawia problemy. Akceptuje psy, które zna. Tych obcych na spacerze nie toleruje. Potrafi atakować ludzi, rowery, wózki, ciężarówki itd. Wygląda na to,, że kompletnie nie zna życia w mieście. Jest kochaną przylepą, która "swoim" ludziom nie zrobi krzywdy, ale która potrzebuje twardego prowadzenia i konsekwencji.


Nie chcę się rozpisywać na temat historii każdego z psów, bo nie o to mi chodziło. Zainteresowanych zapraszam do poprzednich postów i na wydarzenia konkretnych psiaków,
Post to moje przemyślenia, odczucia, doświadczenia podparte MOIM doświadczeniem i tą znikomą wiedzą, którą nabyłam w różny sposób.

I powiem Wam tak... Czasami mam dość :)
No siada człowiek czasem i załamuje ręce, bo najnormalniej ma dość. No szarpiesz się z tym psem, chcesz mu pomóc, ale coś nie wychodzi. Ile ludzi, tyle opinii i dobrych rad...

Każdy z tych psów miał "problem" - tak to nazwijmy. Każdy wymagał indywidualnego podejścia. Każdy musiał być pilnowany i każdy miał swój charakterek uparty. Ale też każdy z nich jest do opanowania. Nie jest mordercą! Każdy z nich został w jakiś sposób skrzywdzony, zaniedbany przez człowieka.

Zastanów się sto razy, zanim weżmiesz bulla!!! Nie ważne, czy z hodowli, czy ze schroniska...
OMG zastanów się sto razy zanim wogóle weźmiesz psa ;)

Zastanów sie dla dobra swojego i psa.
Nie poradzisz sobie z psim uporem, inteligencją i energią bulla i co wtedy?! Schron? A kto potem weźmie psa mordercę - bo niestety większość ludzi tak na nie patrzy!? No i nie daj Boże niech nie toleruje psów albo kotów...

Czego nauczyły mnie bulle:
 - rozwagi - najpierw myśl, potem rób. I jak już raz robisz, to rób zawsze tak samo.
 - konsekwencji - (nad tym pracuję cały czas) Nie znaczy nie; Reguły i granice, to podstawa w przypadku bulli (i nie tylko bulli).
 - cierpliwości - oj przy uporze tej rasy cierpliwość bardzo wskazana.
 - godzenia się z własnymi porażkami - nie zawsze wychodzi, mimo najszczerszych chęci
 - nie poddawania się i szukania dobrej drogi - jeśli nie wychodzi, to najprawdopodobniej to człowiek robi coś źle (nie potrafisz pokazać psu, czego oczekujesz).
 - radości z małych sukcesów - spokojne jedzenie z michy w obecności innego psa, czy pierwszy spacer bez ataku na cokolwiek to niesamowite uczucie.

Sporo możnaby jeszcze wymienić, sporo powiedzieć na temat bulli (i psów wogóle). Każdy pies może być problemowy (ten z hodowli też). Pies po przejściach może wydawać się przypadkiem beznadziejnym, ale być nim nie musi. MUSI natomiast trafić na TEGO człowieka. Tego, który nie odpuści za pierwszym razem.

Jak wygląda życie z psem problemowym/agresywnym/nadpobudliwym/strachliwym?
Czasami wygląda ciężko. Najczęściej przyprawione jest rozgoryczeniem, żmudną pracą, powolnymi postępami. Niejednokrotnie sprawdza się zasada: dwa kroki w przód, trzy w tył. Trzeba się przyzwyczaić do nieprzychylnych komentarzy i karcących spojrzeń oraz totalnego niezrozumienia. Trzeba zaakceptowac fakt, że Twoje metody nie zawsze są słuszne i czasem trzeba je zmienić, zmienić swoje przyzwyczajenia, plan dnia, priorytety, wakacyjne plany.

Oczywiście nie każdy pies tych ras sprawia problemy. Tak, jak nie każdy labrador jest psem idealnym i psią przytulanką. Wydaje mi się jednak, że w przypadku bulli należy naprawdę zwrócić uwagę na pewne aspekty. Rasy te są już tak bardzo piętnowane, że nie potrzebne są dodatkowe czynniki wpływające na negatywne postrzeganie bulli.

Czy warto?
Dla mnie odpowiedź jest jasna. Przede wszystkim jasne dla mnie jest, że skoro podejmuję sie opieki nad psem (nawet tymczasowej), to robię wszystko, żeby zapewnić psu odpowiednie warunki i nie ma opcji wycofania się. Dopóki jest możliwość pracy, zmiany podejścia i wykorzystania kolejnych możliwości, to warto próbować.
Psi spokój, oddanie i postępy w zachowaniu są największą nagrodą.

Dlatego mimo wszystko mam nadzieję, że Zara i Tyson znajdą SWOICH ludzi. Ludzi, którzy będą potrafili dać tym psiakom to, czego potrzebują.
Barry, ze względy na stan zdrowia, najprawdopodobniej zostanie już w DT do końca.


Jakie problemy mieliście ze swoimi psiakami?
Jakie rzeczy/postępy cieszyły Was najbardziej?
Jakie swoje "patenty" macie na różne dziwne psie zachowania?